To jest wojna! Albo ją wygramy albo będziemy grzebać bliskich lub sami będziemy martwi. Wrogiem jest koronawirus, a jego sojusznikami są nieodpowiedzialność, panika i dezinformacja. Naszymi sprzymierzeńcami są: izolacja, odpowiedzialność, higiena, wiedza i rozsądek.
- Zostań w domu, jeśli tylko możesz. W ten sposób ochronisz siebie i rodzinę jeśli jesteś zdrowy lub innych jeśli jesteś zarażony.
- Nie rżnij chojraka. Tobie może nie zależeć na życiu, ale lekarz, pielęgniarka, farmaceutka, ekspedientka itp... chcą żyć, mają dzieci, które ich potrzebują i rodziców, którzy mogą się od nich zarazić.
- Nie panikuj. Efekty panicznego szturmu na sklepy z zeszłego tygodnia widać było w statystykach z tego weekendu - gwałtowny wzrost liczby zachorowań (a to tylko wierzchołek góry lodowej - choroba może przebiegać bezobjawowo).
- Nie powtarzaj plotek. W Łodzi (w której mieszkam) panika była podsycona rozpuszczanymi jeszcze przed potwierdzeniem pierwszego zakażenia w kraju plotkami o trzech osobach chorych i jednej zmarłej w szpitalu im. Biegańskiego. W Warszawie krążyły plotki o planach odcięcia miasta od świata i zamknięcia sklepów spożywczych. Efekt - te dwa miasta mają największy wzrost zachorowań.
- Zachowuj się odpowiedzialnie i stosuj do zaleceń. Część pracowników korporacji (w tym mojej) przed pierwszymi zakażeniami zlekceważyła służbowe maile nakazujące po każdym wyjeździe zagranicznym wziąć dwa tygodnie telepracy i bezwzględnie nie przychodzić do biura oraz zakazy sprowadzania gości zagranicznych. Efekt - teraz wszyscy jesteśmy na telepracy (tam, gdzie przyjeżdżający nie zachorowali) lub nawet obowiązkowej kwarantannie (tam, gdzie przyjeżdżający zachorowali). Część z nas choruje lub zachoruje.
- Nie okłamuj pielęgniarki, lekarza, ratownika medycznego. Jeśli możesz być zarażony, to powiedz na samym początku - ty będziesz miał właściwą terapię (co może tobie uratować życie) a personel medyczny nie zarazi się od ciebie (dzięki czemu będzie mógł pomagać innym). Jeśli nie masz objawów, to nie zmyślaj - tobie zrobią test bez żadnej przyczyny, a ktoś inny może umrzeć czekając na wynik.
- Nie maskuj pierwszych objawów środkami przeciwgorączkowymi i przeciwzapalnymi (zwłaszcza Ibuprofen i sterydy). Jeśli twój organizm chce walczyć z chorobą, to nie oszukuj go tymi środkami, tylko pomóż mu przez odpoczynek (zwolnienie lekarskie, dłuższy sen, ciepła temperatura w domu, dużo ciepłych napojów).
- Myj ręce, ubrania wyjściowe oddzielaj od tych domowych. W ten sposób zmniejszysz prawdopodobieństwo przyniesienia koronawirusa do domu. Jeśli nie musisz, to nie wychodź - kolejna paczka papieru toaletowego nie pomoże wygrać z infekcją.
- Nie puszczaj dalej postów tylko dlatego, że są emocjonujące. W ten weekend jak grzyby po deszczu wysypały się na Facebooku "relacje" Polaków, którym właśnie rzekomo na koronawirusa umarł ojciec, matka, dziadek, babcia... To prawdopodobnie fake newsy, bo potwierdzonych zgonów w weekend mieliśmy dwa, a jakoś wierzyć mi się nie chce, aby wszyscy pogrążeni w żałobie członkowie rodzin zaraz po śmierci biegli do komputerów pisać jak państwo nie działa i służba zdrowia olewa pacjentów. Część ludzi przeszła na stronę wroga, bo sianie niepewności, nienawiści i paniki oraz doprowadzenie do jak największej liczby tragedii jest dla nich korzystne. Straszne, brutalne, ale prawdziwe.
- Nie puszczaj hejtu, bez względu na to kogo on dotyczy: prawicy, lewicy, q.wicy, służby zdrowia, LOT-u... już i tak mamy za dużo negatywnych emocji. W ten sposób skłócasz ludzi i podkręcasz złe nastroje, a nerwy to obniżona odporność.
- Weryfikuj newsy. W ten weekend pokłóciliśmy się z rodziną, bo kierowca TIR-a uwierzył w bujdę puszczoną w radio "Zet", że każdy będzie mógł sobie szybko zrobić test. To oczywiście jest niemożliwe, bo testów nie robi się przez 5 minut w kuchni - do tego potrzebni są specjaliści, sprzęt i czas, a te zasoby są ograniczone. Więc po przyjeździe do Polski mocno się rozczarował, a jego żona wylewała frustrację forwardując obrzydliwy hejt na Facebooku i awantura gotowa.
- Szukaj informacji z pierwszej ręki. Możesz (jak ja) nie lubić TVP (z żoną nawet nie mamy telewizora), ale w sytuacji zagrożenia warto raz na jakiś czas włączyć kanał informacyjny, by wiedzieć jak sprawy wyglądają i nie dać się wpuścić w maliny jak osoby z poprzedniego "przykazania".
- Nie przesadzaj z tym kanałem informacyjnym. Ciągły stres obniża odporność, a ta jest nam teraz szczególnie potrzebna.
- Nie popadaj w fanatyzm religijny - zamiast tego módl się więcej w domu. Nieliczni, nieposłuszni biskupom i państwu księża piszący w Internecie "jeśli masz wiarę - idź do kościoła" ciężko grzeszą przeciw przykazaniu Nie zabijaj. Jezus kuszony przez diabła, aby rzucić się z dachu świątyni odpowiedział mu "Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego". Więc pamiętaj, aby dzień święty święcić tak, aby nie zabijać siebie i innych oraz nie wystawiać Boga na próbę. Może Msza Święta oraz Apel Jasnogórski lub inne nabożeństwa, w których uczestniczysz przed ekranem telewizora lub laptopa staną się dla ciebie najlepszymi rekolekcjami wielkopostnymi i okazją do tego, aby rzeczywiście być w świątyni w 100% myślami, emocjami, sercem i duchem, a nie tylko ciałem (w moim przypadku tak to działa).
- Zadbaj o siebie i rodzinę. Dolecz przewlekłą infekcję, z którą męczysz się od września (te słowa kieruję do siebie samego), zadzwoń do rodziców i rodzeństwa, przytul żonę, pobaw się z dziećmi, powiedz bliskim, że ich kochasz. "Dlaczego boisz się, ze nie zdążysz kupić jedzenia i papieru toaletowego, a nie boisz się, że nie zdążysz powiedzieć rodzicom, że ich kochasz?" Taki mem wrzuciła na Facebooku moja koleżanka, która wie co mówi - jest pielęgniarką, codziennie walczy o czyjeś życie, a teraz ona i jej koleżanki ryzykują zdrowiem i życiem dla nas. Warto jej posłuchać! "Zadbaj o siebie i rodzinę" to słowa mojego szefa skierowane do mnie - jego też warto posłuchać, bo to mądry i dobry człowiek.